Jak się zmienia życie po założeniu aparatu słuchowego?

Marmed - Aparaty Słuchowe - Badanie Słuchu - Życie po założeniu aparatu słuchowego

Słuch to zmysł, na który praktycznie nie zwracamy uwagi – aż do momentu, gdy zaczyna zawodzić. Niedosłuch, choć niewidoczny na pierwszy rzut oka, potrafi znacząco zmienić życie. Negatywnie wpływa na relacje międzyludzkie, naukę, karierę zawodową — na każdy aspekt życia codziennego. Założenie aparatu słuchowego może być dla wielu osób punktem zwrotnym – pozwala odzyskać prawidłowy słuch, który wcześniej utracili. Decyzja o jego założeniu bywa trudna, zwłaszcza jeśli towarzyszą jej obawy związane z wieloma mitami, które wciąż jeszcze pokutują. Jednak dla tych, którzy zdecydowali się na ten krok, świat często otwiera się na nowo.

Zresztą warto porozmawiać z ludźmi, którzy zdecydowali się na aparaty słuchowe. Na przykład z szesnastoletnią Kasią:

– Od kiedy masz problemy ze słuchem?

– Mam problemy ze słuchem od zawsze, ale dopiero od około dwóch lat zaczęłam zauważać, że naprawdę mam trudności z rozumieniem, co się do mnie mówi, zwłaszcza w szkole czy podczas zajęć sportowych. Na początku myślałam, że to nic takiego, ale potem zaczęłam się męczyć i zauważyłam, że nie słyszę dobrze w hałaśliwych miejscach.

– Co sprawiło, że zdecydowałaś się na aparaty słuchowe?

– W końcu zaczęłam czuć się trochę wykluczona. Na przykład, na lekcjach nie rozumiałam wszystkiego, co mówi nauczyciel, albo w czasie przerw nie mogłam do końca usłyszeć, co mówią koledzy, a ciągłe prośby o powtórzenie irytowały ich. Rodzice długo namawiali mnie, żeby spróbować aparatu, bo to mogłoby naprawdę pomóc. Na początku nie byłam przekonana, bo nie chciałam, żeby ludzie się ze mnie śmiali.

– Jak się poczułaś, kiedy po raz pierwszy założyłaś aparat słuchowy?

– To było jak otwarcie drzwi do innego świata! Kiedy po raz pierwszy założyłam aparat, byłam w szoku — tak wiele dźwięków stało się dla mnie wyraźnych. Śpiew ptaków, odgłos deszczu, a nawet szum wiatru w drzewach – wszystko to było dla mnie nowością. I to, jak głośno brzmiał mój własny głos! Na początku było to trochę dziwne, jakbym mówiła przez mikrofon.

– Co cię najbardziej zaskoczyło?

– Nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele dźwięków mnie omijało. Na początku wszystko wydawało się nawet zbyt głośne i przytłaczające. Przez chwilę myślałam, że to może być za dużo dla mnie, ale szybko zaczęłam zauważać, że to wcale nie jest złe, że wychodzi mi na dobre.

– Czy miałaś jakieś trudności z aparatem na początku?

– No cóż… Nie mogłam już ignorować rodziców wołających mnie z innego pokoju… (śmiech)… A tak na poważnie… Na początku miałam wrażenie, że aparat w uchu jest trochę niewygodny i czasami coś szumiało, ale potem dowiedziałam się, że to dlatego, że aparat był źle dopasowany. Po kilku wizytach u specjalisty wszystko zaczęło działać dobrze, ale te pierwsze dni były nieco trudne.

– Jakie zmiany zauważyłaś w swoim życiu po założeniu aparatu?

– Zdecydowanie było mi łatwiej w szkole. Teraz słyszę, co mówią nauczyciele, a na przerwach mogę normalnie rozmawiać z kolegami i koleżankami. Wcześniej czułam się trochę wyizolowana, bo nie mogłam uczestniczyć w rozmowach, ale teraz jest znacznie lepiej. Nawet w kinie czy na imprezach, gdzie jest dużo hałasu — mogę usłyszeć, co się dzieje.

– Czy masz jakieś porady dla innych nastolatków, którzy zastanawiają się nad założeniem aparatu słuchowego?

– Myślę, że najważniejsze jest, żeby się nie bać. Na początku może być dziwnie, ale warto dać sobie szansę. Odpowiednio dobrany aparat działa skutecznie i szybko zaczynasz zauważać, że łatwiej jest żyć, kiedy możesz wszystko usłyszeć. Ja teraz naprawdę lubię go nosić, bo pozwala mi słyszeć wszystkie te rzeczy, które wcześniej były dla mnie niedostępne. Nie trzeba się wstydzić — współczesne aparaty są prawie niewidoczne, a to, co widać wygląda atrakcyjnie.

Natomiast inne osoby tak opowiadają o swoich doświadczeniach z niedosłuchem i aparatem słuchowym:

Zofia (76 lat):

– U mnie to chyba wiek zrobił swoje. Słuch pogarszał się stopniowo, przez lata, a ja myślałam, że to normalne. Często nie słyszałam, co mówią moje dzieci i wnuki, wtedy było mi smutno, bo czułam się odizolowana. W końcu moja wnuczka zaczęła mnie namawiać, żebym zrobiła badania słuchu. Na początku myślałam, że aparat to już nie dla mnie, bo kto w moim wieku będzie zakładał takie urządzenie? Ale teraz wiem, że to była bardzo dobra decyzja, szkoda tylko, że tak późno podjęta…

– To, że mogę znowu normalnie rozmawiać z rodziną i aktywnie działać w moim Kole Emerytów jest największą i najważniejszą zmianą. Wcześniej unikałam spotkań, bo nic nie mogłam zrozumieć i siedziałam jak na tureckim kazaniu… Teraz chętnie uczestniczę w rozmowach, wreszcie mogę nagadać się do syta…

– Miałam problem z obsługą aparatu, bo technologia jest dla mnie trudna. Na szczęście wnuczka mi pomaga, a i sama radzę sobie coraz lepiej…

– Byłam zaskoczona tym, ile dźwięków mnie otacza. Na przykład od lat nie słyszałam tykania zegara w moim salonie i już zapomniałam, że ten dźwięk w ogóle istnieje. Największym szczęściem było jednak to, że znowu mogłam usłyszeć głosy moich wnuków. A głos najmłodszego wnuka usłyszałam po raz pierwszy… Wcześniej tylko patrzyłam na ich uśmiechy, a teraz słyszę jak śmieją się i opowiadają mi różne historie. No i sąsiedzi nie stukają w ściany gdy włączam telewizor…

– Wiem, że wiele osób w moim wieku uważa, że aparat słuchowy to coś zbędnego albo że już nie warto, bo „czasy świetności” mamy za sobą. Ale to nieprawda. Sama myślałam w ten sposób przez długi czas i teraz tego żałuję…

Bartek (8 lat):

Ja nie wiedziałem, że mam niedosłuch, bo myślałem, że wszyscy tak słyszą. Ale pani w szkole powiedziała mamie, że często pytam „Co?” Poszliśmy do lekarza, no i wyszło, że jestem trochę głuchy. Prawie się rozpłakałem, ale lekarz powiedział, że są takie małe aparaty, w których mieści się cały komputer i one mi pomogą…

– Trochę się bałem, że aparat boli, ale nic nie bolało. Bałem się też, że koledzy będą się ze mnie śmiali, ale wybrałem sobie taki fajny, że niektórzy mi aż zazdrościli…

– Pani na wywiadówce chwaliła mnie, że coraz lepiej się uczę. Mam też dużo kolegów, a kiedyś nie chcieli bawić się ze mną…

Krzysztof (39 lat):

– Pracuję w biurze, gdzie jest dużo ludzi i hałasu. W końcu zauważyłem, że mam trudności z rozumieniem rozmów, szczególnie gdy ktoś mówił cicho albo gdy było wiele głosów naraz. Czasami udawałem, że rozumiem, co mówi szef, żeby nie wyjść na niekompetentnego, ale nie zawsze dobrze się to kończyło… Poszedłem na badania, żeby to sprawdzić słuch. Okazało się, że mam niedosłuch w obu uszach. Zdecydowałem się na aparat, bo zrozumiałem, że nie mogę tego dłużej ignorować, szczególnie że wpływało to na moją pracę i życie rodzinne…

– Dla mnie największym szokiem był mój własny głos. Brzmiał zupełnie inaczej, jakby ktoś inny mówił. Byłem też zdziwiony, jak wiele informacji omijało mnie w ciągu dnia. Nawet zwykły dźwięk kroków na korytarzu w biurze daje mi teraz więcej świadomości tego, co się dzieje wokół…

– W pracy musiałem się przyzwyczaić do tego, że hałas w tle, który wcześniej prawie do mnie nie docierał, teraz jest bardziej wyraźny i trochę przeszkadza. Ale z czasem nauczyłem się go ignorować…

– Nie stresuję się już w biurze, jestem bardziej efektywny, nie muszę udawać, że rozumiem rozmowy, mogę swobodnie uczestniczyć w spotkaniach…

– Poprawiła się sytuacja w domu. Żona jest zadowolona, bo zauważyła, że nareszcie zacząłem słuchać, co do mnie mówi… Mam też lepsze relacje z dziećmi, a wcześniej były mocno ograniczone z oczywistych przyczyn…

– Wiele osób w moim wieku, pomimo niedosłuchu, wstydzi się nosić aparat, bo myślą, że to oznaka słabości i że to dobre tylko dla starszych ludzi. Ja też długo zwlekałem, bo wydawało mi się, że dam sobie radę bez aparatu. Teraz kiedy go noszę, widzę ile możliwości, przegapiłem przez swój bezsensowny upór…

Podsumowanie

Zamiast podsumowania, jeszcze dwa cytaty z wypowiedzi Grzegorza Wilka — znanego wokalisty, aktora, kompozytora i autora tekstów, który również cierpi na niedosłuch:

„Na początku, kiedy założyłem aparaty słuchowe, byłem pod ogromnym wrażeniem, że można tak wiele słyszeć”.

„Do aparatów przyzwyczaiłem się szybko, bo przecież człowiek szybko przyzwyczaja się do tego, co dobre”.